Rozdział 14: „Nie ufać nikomu”
Trent wstrząsnął buteleczką z białą
zawartością.
- Nie wygląda zbyt obiecująco –
stwierdził, przyglądając się przedmiotowi.
Croft nie odrywała nieufnego wzorku
od chłopaka.
- Mnie zastanawia, dlaczego jedynie
kościół się zawalił – oznajmiła. – Trzęsienie ziemi było dość silne…
- Zabezpieczenie Lux Veritatis. Nie
jestem wtajemniczony.
- Zabezpieczenie przed czym? –
zapytała przez zaciśnięte zęby.
Wzruszył ramionami i podniósł wzrok.
- Czy to takie ważne? – odpowiedział
pytaniem.
- Może i nie.
Zapadła chwila ciszy.
- Jak zamierzasz dorwać Karela? –
przerwała milczenie.
- To obmyślimy na miejscu – padła
wymijająca odpowiedź.
Znów
ten świdrujący wzrok… Tępo wpatrzyła się w okładkę książki, trzymanej na
kolanach. Potem położyła się na jednym z łóżek dwuosobowego przedziału
pociągowego.
Dotarli do Pragi późnym wieczorem.
Bez problemów ponownie dostali się do domu Vasileja. Ustalili, że nad ranem
obmyślą plan.
Lara znów wchodziła po schodach
tajnego gabinetu Mathiasa Vasileja. W ręku trzymała metalowy, okrągły
przedmiot. Na górze oczekiwał na nią Kurtis.
- Wymyśliłeś plan, prawda? –
zapytała.
Potwierdził kiwnięciem głowy.
Wyciągnął rękę, by odebrać jej
Sanglif. Oddała mu go, świadoma, że on lepiej potrafi się tym posługiwać.
Gdy już miał w dłoni przedmiot,
uśmiechnął się, spoglądając na Larę.
- Dziękuję – powiedział, ujmując jej
dłoń. Pocałował ją. – Dziękuję.
I wtedy, nim zdążyła dwa razy
mrugnąć powieką, spostrzegła, że nie oddała źródła ogromnej potęgi Kurtisowi.
Przed nią, wciąż uśmiechając się i
trzymając jej dłoń, stał Joachim Karel.
~Pati.
OdpowiedzUsuń24 listopada 2011 o 18:42
… Brak mi słów. Siedzę wręcz wbita w fotel. Nie, nie wiem, czy powinnam oddychać. To zagłusza mój szok. Szok tak ogromny, że pewnie wypisuję głupoty, ale…Czy to ważne? Jedno j est pewne. Jesteś. Jesteś cudem. Niewyobrażalnym. Chyba po raz pierwszy z powodu opowiadania czuję tak przeszywające zdziwienie. Moje oczy nadal są szeroko otwarte. Doprawdy… te dwa, krótkie rozdziały są magią w czystej postaci. Ja rozważałam różne wyjaśnienia na dziwne zachowania Kurtisa… ale takiego ? Przenigdy! Istne arcydzieło! Twoja wyobraźnia sięga poza granice umysłu dla przeciętnego człowieka, wykraczasz poza kanony!Miłość Lary do Karela? A może zwykła gra? I… czy Kurtis na prawdę był jedynie wymysłem? Pytanie goni pytanie… Genialnie! Po prostu genialnie. Brak mi więcej słów.
~Lilka11
OdpowiedzUsuń27 listopada 2011 o 16:33
Nasty, zabić to za mało!!!Cudowne rozdziały, choć mam ochotę wydrapać Ci oczy za ich długość i… i… Czytając miliony opowiadań, przy Tobie czuje się klimat AoD, stara wyjadaczko ^^ siedzisz w tym biznesie tak długo, że trzeba przyznać, Twoje notki są bezcenne. A teraz do szczegółów:Kurtis jako Karel? A raczej Karel jako Kurtis. Mam ochotę ryczeć. Czyli chcesz mi powiedzieć, że od początku on nie istniał? Był wymysłem? No ja je.bie! Lara nie mogłaby zakochać się w Karelu! Ona kochała Kurtisa, który okazał się być bajką, pryskającym czarem. Albo teraz robi sobie z Lary jaja i zaraz odmieni się z powrotem w Kurta, udając Karela, pewnie sie z niej nabija. Tak właśnie! To by było w jego stylu przecież! Tak wiem. Nierealnie gdybam.Nie wiem co powiedzieć, jestem pod ogromnym wrażeniem. Zatkało mnie, nie jestem w stanie teraz pisać HL. Wszyscy mnie osądzali o brak serca, to ja w każdym opowiadaniu zabijałam Trenta. Przebiłaś mnie. U ciebie nawet nie istnieje!Co z tego, że piszesz rzadko, skoro na takie rozdziały warto czekać! Chcę wiedzieć, co będzie dalej. Informuj na bieżąco :)
~M.Croft
OdpowiedzUsuń5 stycznia 2012 o 18:43
Zgadzam się z dziewczynami. Zaskoczyłaś i to bardzo! Kurtis, jako Karel, albo Karel, jako Kurtis? Nieważne. Według mnie jest ich dwóch, w jednym ciele. Karel wykorzystuje ciało Kurtisa, aby zbliżyć się do Lary, no i przy okazji zawładnąć światem. Myślę, że taki sobie sprytny plan wymyślił. Kurtis istnieje, tyle, że Karel jest silniejszy i ‚nie dopuszcza go do głosu’. Czy mam choć trochę racji? ;)