Rozdział 6: Po co to
wszystko?
Tak, bardzo oryginalne SMSy
„Sprawdziliśmy dokładnie! Właściciel telefonu o numerze xxxxxxxxxxx ma szanse
wygrać Alfa Romeo!” potrafią zniszczyć najbardziej magiczną chwilę.
Współpracownicy odezwali się dopiero
w oczekiwaniu na samolot (nie ustalali nawet między sobą godziny odlotu), gdy
mieli już załatwione bilety.
- Jak to możliwe, że on żyje? –
zadał pytanie ni z tego ni z owego Kurtis.
- Karel? – Lara wyrwała się z
zamyślenia. – Jego bezpośrednio nie zabiłam… myślałam, że zniszczenie Śpiącego
wystarczy.
- Powinno wystarczyć.
- Cóż, jeśli nie zabiło go to, co
uważane jest za największą potęgę na świecie…
-Chwileczkę – Kurtis oderwał wzrok
od papierowego kubka kawy i spojrzał na rozmówczynię. – Jaka znowu potęga?
- No, Sanglif, tak? Ponoć to moc
aniołów, siła wyższa…
- Użyłaś Sanglifu, żeby wykończyć
Nephilim?
- Tak… Co innego mogłoby go
zniszczyć?
- Co innego? – prawie krzyknął,
zwracając na siebie uwagę paru obecnych w hallu. – Na przykład Okruch z
Periaptu!
Lara otworzyła usta, chcąc przypomnieć,
że Sanglif to jeden z najsilniejszych artefaktów na świecie, gdy uświadomiła
sobie, za co Boaz została ukarana. Nie zabiła Proto, bo nie miała do dyspozycji
Okrucha… „a tylko nim można uśmiercić Nephilim!” Tak powiedziała, nim zamieniła
się w potwora.
Croft chwaliła się w myślach, że nic
nie jadła. Była powiem pewna, że wówczas
już za chwilę zawartość jej żołądka znalazłaby się na podłodze.
Przecież tak nienawidziła
bezcelowych działań…!
-
Dobrze się czujesz?
- Oczywiście, że nie – odwarknęła na
pytanie towarzysza, osuwając się po oparciu plastikowego krzesła coraz niżej i
niżej. Miała wrażenie, że cała krew z jej ciał nagle wyparowała. Zrobiło się
zimno.- Czyli co? Równie dobrze przez ostatnie dni mogłam robić tyle, co nic?!
Gdybym nic nie robiła, nie wplątałabym się w to wszystko i nie traciłabym czasu.
-
Bądźmy szczerzy – zaingerował nie mogący słuchać zrzędzenia Kurtis. – Nie
zostawiłbyś tej sprawy samej sobie i prędzej czy później dowiedziałabyś się
wszystkiego. I wiesz, co? Ja też jestem wściekły, ale jakoś nie robię scen.
- Widocznie potrafisz lepiej nad
sobą panować! – zawołała. Zdążyła już osunąć się po oparciu krzesła na tyle, by
plecy opierać o siedzenie i wpatrywać się w sufit. Krzyk przykuł uwagę
pozostałych oczekujących na odprawę, a dziwna pozycja, w jakiej znajdowała się
Croft, oczywiście, wcale sytuacji nie poprawiała.
- To moja dziewczyna – wytłumaczył
Kurtis gapiom. – Jest trochę niezrównoważona. -
Nie jestem twoją dziewczyną i sam jesteś niezrównoważony – wysyczała, nadal z
wzrokiem wbitym w górę.
- Do tego czasem ma napady
schizofrenii. No, proszę bardzo – mówił do niej
mężczyzna przyjaznym głosem. – Usiądź normalnie… Na suficie nie ma nic
ciekawego…
Złapał ją za ramiona i ustawił w częściej
spotykanej pozycji siedzącej. Naprawdę świetnie sprawował się w roli opiekuna
niezrównoważonej osoby, więc ludzie przestali poświęcać im tyle uwagi.
- Świetnie – sarknęła dziewczyna. –
Tylko nadal nie wiem, jak wykończymy Karela.
- Okruchami.
- Jesteś genialny! Tylko jak mamy
się do niego dostać? Przedtem mi pomagał w przedostaniu się do Eckhardta.
- Pomagał ci? Współpracowałaś z Kabałą?
- Cóż… prawie.
- No to jak w końcu? – zirytował
się.
-
Miał mi do przekazania parę rzeczy zanim go wykończyłam…
Towarzysz
patrzył na nią wyczekująco. Tłumaczyła bardzo szybko:
- Zaproponował mi współpracę… w
panowaniu nad światem. Mówił, że wciąż mi pomagał, bym się tu przedostała…
- Pomagał ci, a ty o tym nie wiedziałaś?
–przerwał jej chłopak.
- Taak jakby… bo… na moich oczach
zmieniał postać. Raz był Bouchardem, raz Eckhardtem, raz Luddickiem, raz tobą…
- Przecież to nie miałoby sensu.
Dotarcie do Boucharda trochę cię kosztowało. Luddick to ten dziennikarz, nie?
On żądał od ciebie zapłaty. A ja… cóż, ja bym bez trudu wydawał rozkazy pod
postacią Eckhardta, aby ci pomóc.
- Tak samo pomyślałam – przyznała
szybko.
- I dlatego pobiegłaś do drzwi, żeby
go zobaczyć, gdy ja stałem obok, tak? – zapytał ironicznie i triumfalnie. – Ha,
widzisz, panno Croft, mnie nie można tak łatwo kłamać, bo prędzej czy później,
dowiaduję się prawdy. Jestem wyznawcą Światła Prawdy.
Spuściła głowę, zawstydzona,
rozeźlona, zaskoczona. Przyłapał ją na kłamstwie.
Nie
musiał się z tego powodu tak wywyższać.
- To tłumaczy też twoje zachowanie,
które tak się zmieniło, po tej rozmowie – ciągnął niezrażony. – Inny rodzaj
dystansu niż ten, którym obdarzałaś mnie na początku. Nie mogłaś mi zaufać, bo
zwątpienie zasiała rozmowa z Karelem.
-
W każdym razie, nasuwają mi się trzy wnioski – przerwała, obawiając się, co
mogłaby usłyszeć dalej. - Po pierwsze: musimy rozliczyć się z Karelem, a to
możemy osiągnąć, tylko łapiąc go w pułapkę. Po drugie…
-
On z żalem się ciebie pozbędzie – poinformował Kurtis. – Nie każdemu proponuje
się współpracę w rządzeniu światem. Nawet, jeśli to tylko marzenie szaleńca.
Lara
przytaknęła i kontynuowała:
-
Po trzecie…
-
… możesz mi zaufać – dokończył znów Trent, gdy mówiąca zamilkła.
Ponownie
potwierdziła, kiwając głową. W tej samej chwili rozległ się komunikat głoszący,
że pasażerowie proszeni są o udanie się do samolotu. Ponieważ współpracownicy
nie mieli nic poza podręcznym bagażem, od razu udali się w stronę wyjścia.
9 stycznia 2011 21:56
OdpowiedzUsuńNo i w końcu jestem! A więc tak, ostatnio dodany rozdział podobał mi się najbardziej. Jest fajnie napisany, ilustruje relacje Lary z Kurtisem, które też mi się podobają. Czekam na next, jestem ciekawa jakie pobojowisko zastanie Lara, gdy wróci do domu:)
Nick M.Croft
18 kwietnia 2011 20:26
OdpowiedzUsuńRoboty kupę, czasu mało, ale pisze się nadal i czyta też nadal :) Co do 5 rozdziału - miodzio. Teksty o dziwnych Czechach, czy Kurtisie, który się nie kwapi... (przypominają mi się stare, dobre czasy, Trent nigdy do niczego się nie kwapił xD), ale nie! Nigdy tak nie rób xD Nie rozpalaj czytelników, gdy naTrentny ma pocałować Larę a tu nagle sms... =.= no weeeź, co to ma być :D Ale rozdział szósty i to magiczne "możesz mi zaufać...". Tak tak. Mogą sobie zaufać, a potem któreś i tak coś odwali, że się wszystko spie.przy i się rozejdą, żeby do siebie wrócić... ach, kocham te perypetie. Pisz next! :* Buziaki!
Nick Lilka11
Stronka: heavenly-legend.blog.onet.pl