piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 17



Rozdział 17: Ostatnie przygotowania

            Karel wręczył Gundersonowi listę i kazał zebrać wszystkich, których nazwiska na owej liście widnieją. Obok znajdowały się adresy, lecz, ku zdumieniu Gundersona, paru zaproszonych było obecnie więźniami Kabały. Ośmielił się spytać:
            - Po co członkowie Lux Veritatis?
            Karel obdarzył go pełnym wyższości spojrzeniem.
            - Mają sami zobaczyć, jak to, czego bronili przez stulecia, rozpada się. Na ich oczach ożywimy Śpiącego.
            Gunderson w gruncie rzeczy cieszył się. Wiedział, do czego przez tyle lat dążyła organizacja. Zakończenie akcji powodzeniem oznaczało nagrody – nieśmiertelność, władzę i bogactwa. Ta świadomość napędzała Gundersona do działania.                                                                           

            Właściwie wszystko było już gotowe.
            Joachim chodził w tę i z powrotem po ogromnej Hagii Sophii i upewniał się, że wszystko jest dokładnie jak należy. 
            Choć była noc, kościół w tajemniczy sposób był oświetlony jasno jak za dnia.
Źródłem światła była jakaś magiczna moc, wydobywająca się z wnętrza kopuły. Piękne ornamenty wiły się gęsto i wydawało się, że ściany budowli wibrują.
            Karel już dawno nauczył się nie okazywać uczuć, ale tłumić je w sobie. Dzięki temu potrafił cicho i uparcie spełniać marzenia i cele.
            I teraz wyglądał poważnie, choć w duszy nie posiadał się ze szczęścia. Oto jego wielusetletnia praca zostanie nagrodzona. Szkoda, że Eckhardt nie jest tu z nim  - no ale Pieter stał się niewygodny, sam się prosił. Do tego nie słuchał wcale rad Karela – ani myślał proponować Larze współpracę.
            Joachim pogładził czarny obrus, który spoczywał na kamiennym, ogromnym stole. Pozwolił sobie nawet na to, by unieść głowę i powiedzieć cicho:
            - Tak. To bardzo dobrze, że ona tu jest.

            Lara samotnie przechadzała się po Hagii Sophii, podziwiając wystrój świątyni. Sprawdzała wszystko, o co prosił Karel. On sam stał tuż za nakrytym czarnym obrusem stołem i przyglądał się jej uważnie,
            A o czym ona myślała? O tym, że powinna się martwić, a od kilku dni czuła jedynie radość z obecności Karela obok. I cieszyła się z faktu, iż niebawem wraz z nim uporządkuje ten świat.

            Godzinę później właściwie wszystko było już gotowe.
            Świątynia była wypełniona po brzegi. Wszyscy wpatrywali się w Karela i w to magiczne ciało, zawieszone pod kopułą. Jasne światło wyraźnie zaznaczało kontur Śpiącego.
            Można było bez trudu dostrzec podziały między ludźmi. W pierwszym rzędzie stali najbardziej napuszeni – ci, którzy szczególnie przyczynili się do triumfu Kabały. Nieco dalej – jacyś mniej znakomici naukowcy pomocnicy, jeszcze dalej – pośrednio zamieszani w sprawę. Wśród nich liczną grupę stanowili pilnowani przez innych lub skuci kajdanami – byli to więźniowie-wrogowie Kabały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz