piątek, 21 grudnia 2012

Prolog



Prolog
                Lara weszła do wielkiej sali. Wzięła kilka głębokich oddechów. Była zmęczona biegiem. Uciekała przed białym, niszczycielskim światłem. Ponadto czuła się naprawdę skołowana. Wszystko działo się szybko i nie miała czasu zbytnio rozmyślać nad ostatnimi wydarzeniami, tylko planować kolejne kroki.
            Tak. Ten gość, który jej pomógł… Kurtis, bodajże Trent. I Bouchard, Luddik? Nie, oni jej nie pomagali. Chyba że Karel był na tyle przebiegły, by stworzyć podobne pozory.
            Uniosła wzrok, by szukać wyjścia. Jedyną alternatywą była czarna dziura, z której godzinę temu wyszła Boaz. Oczywiście, mogła również zawrócić. Była jednak pewna, że żadnego wyjścia nie znajdzie – wszystko się zawaliło.
            Ruszyła w kierunku ciemnego korytarza, lecz jeszcze natknęła się na coś po drodze. Metalowe kółko leżało na podłodze. Był to ten przedmiot, którego używał Kurtis. To coś leżało w kałuży krwi.
            Nie wiedziała, co ma jej to dać, jednak podniosła przedmiot. Wysunęło się pięć metalowych ostrzy. Dziewczyna przestraszyła się nieco, lecz nie upuściła kółka. Czuła, że rzecz zaczyna się wyrywać. Bała się ją wypuścić, by jej nie zaatakowała. Zacisnęła mocniej palce, a przedmiot zaczął kierować, rwać tak mocno, że musiała obracać się wraz z nim. Dwa razy zatrzymał się gwałtownie, a ona omal nie straciła równowagi. W końcu kółko przestało rzucać się we wszystkich kierunkach i zatrzymało. Lekko spróbowało pociągnąć ją do przodu. Ostrze schowało się. Lara znów trzymała metalowe kółko. Teraz jednak była bardziej pewna siebie – przedmiot obrócił ją w stronę ciemnego korytarza. Uśmiechnęła się – nie wierzyła w przypadki.
            Ruszyła przed siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz