piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 12



Rozdział 12: Akcja na promie
            Larę obudził koszmar, którego nie pamiętała.
            Dotarło do niej, że słyszy bardzo cichutki płacz.
            Powoli usiadła i próbowała przypomnieć sobie, gdzie właściwie jest. Natychmiast przypomniała sobie parę tańców, kilka drinków, pocałunek z Łuką i całą resztę, której na razie wolała nie nazywać. A także to, że po znokautowaniu Kurtisa poszła do pokoju Łuki, prosząc o wolne miejsce do spania. Pokrótce opowiedziała przyjacielowi, co wydarzyło się w jej pokoju, choć i bez tych tłumaczeń mogła liczyć na jego wsparcie.
            Łkanie przybrało nieco na sile. Lara zlokalizowała źródło dźwięku – odległy kąt pomieszczenia. Cały pokój delikatnie oświetlały umieszczone na ścianach żarówki za matowymi, białymi płytami.
            - Hej – szepnęła Croft do leżącej na łóżku. – Wszystko okey?
            Katja zerwała się i spojrzała półprzytomnie na gościa.
            - Przepraszam, obudziłam cię – wykrztusiła.
            - Nie spałam. Miałam jakiś koszmar.
            Katja uśmiechnęła się przez łzy.
            - Nie ty jedna. Z tym, że mój był prawdziwy.
            Znów wybuchnęła płaczem. Lara przysiadła obok niej na krawędzi łóżka.
            - Pewnie myślisz, że jestem łatwa – wyłkała dziewczyna w poduszkę. – Ale to nie tak… ja nie chciałam z nim… to znaczy chciałam… wtedy chciałam, z nim… Dopiero jak wpadłaś tu z Łuką coś nagle… nie wiem, stało się coś dziwnego… co ja zrobiłam?!
            Ponownie zakrztusiła się łzami. Powtarzała w kółko:
            - Nie wiem, jak… skąd... po prostu tam staliśmy, a on nagle powiedział, że mam piękne oczy… spojrzałam na niego, do czego właściwie zmusił mnie siłą… i wyobraziłam sobie, jak jesteśmy razem… tylko tego chciałam… i tak te całe kilka dni czekałam…. Nie wiem, na jakiś rozkaz, cud, przełom… i byłam taka pewna…
            Croft słuchała wyznań dziewczyny i niepewnie zaczęła głaskać ją po włosach. Przestała skupiać się na Katji, teraz myślała o sobie: to nie w jej stylu pocieszać w środku nocy zdesperowane już-nie-dziewice. Skąd nagle taka wrażliwość?
Prawie nie zwracała uwagi na słowa zrozpaczonej płaczki, gdy nagle wyłapała z wyjątkowo nieskładnego zdania:
- … zupełnie jakby mnie zahipnotyzował…
Lara zesztywniała i zastanawiała się nad sensem tych słów. „Zahipnotyzował”. Co on mówił w domu Vasileja? „Nie mogę ci powiedzieć dokładnie, jakie są moje umiejętności”? Oczywiście, że nie mógł jej powiedzieć o zdolnościach hipnotyzujących. To by pokrzyżowało jego plany, bo na pewno odmówiłaby wówczas współpracy.
Coraz mniej podobało się jej to, co robił, mówił i to, czego nie mówił, i te tajemnicze spojrzenia. Wiedziała już wszystko o Kabale, o Zakonie Światła, o Wodzie Oczyszczenia i pilnującym jej strażniku. Była w stanie sama wygrać, bez pomocy. Tak, jak zawsze.
            W tym samym momencie gdzieś tam rozległ się rumor, potem strzały, potem wybuchu granatów, krzyki, a wszystko to przybierało na sile. Dało się usłyszeć pukanie do drzwi, a później ktoś wyraźnie próbował owe drzwi wyważyć. 
- Katja, idź do Łuki – powiedziała Croft. Przypomniała sobie, że nie ma przy sobie zupełnie żadnej broni.- Spróbuj wymknąć się przez jego pokój. A ja…
 Drzwi drgnęły znacznie mocniej niż poprzednio. Rozległ się jeden, donośny głos – wydawał polecenia po czesku.
Croft popchnęła Katję w stronę pokoju Łuki, sama zaś zaczęła rozglądać się za czymś, co mogłoby jej pomóc.
- Linę, linę – powtarzała pod nosem, podczas gdy drzwi ruszały się coraz bardziej.
W końcu użyła sznura, którym za dnia przewiązywano zasłony. Mimo że okienko było małe, kotary były bardzo szerokie. W miarę szybko związała ze sobą oba końce sznurów. Jeden przywiązała do nogi łóżka przy drzwiach, z drugim przyklękła naprzeciwko drugiej strony wyjścia i czekała na wtargnięcie. Gdy drzwi poleciały (dobre dwa metry w głąb pokoju), naprężyła linę, a wbiegający ludzie przewrócili się o nią. Ci bardziej z tyłu cofnęli się, wywracając kolejnych.
Lara przeskoczyła nad leżącymi i pobiegła do swojego apartamentu. Stamtąd wychodził akurat Kurtis, niosąc ze sobą stos wszelkiego rodzaju broni. Croft podbiegła do niego bez słowa i wygrzebała beretty.
- Łuka i Katja wciąż są w pokoju – oznajmiła chłopakowi.. – Trzeba do nich wracać.
Kurtis kiwnął głową i ruszył za Larą.

- Jaką sprawę mogą mieć do Łuki? – zastanowiła się głośno Croft.
Wyglądała wraz z Kurtisem zza rogu. Uzbrojeni ludzie wciąż próbowali dostać się do apartamentu rodzeństwa. Tym razem – do Łuki, tam, gdzie ukrywała się obecnie Katja.
- Słuchaj, zróbmy tak… - zaczęła, lecz Trent wyskoczył nagle i otworzył ogień. Wywabieni strzałami wychodzili na korytarz i padali po kolei. Lara przyłączyła się do akcji.
Po paru chwilach oboje dobijali się do pomieszczenia, w którym zamknęli się Łuka i Katja.
- Łuka, otwórz. To my. Szybko, zmywamy się stąd.
Mężczyzna otworzył drzwi. Był przebrany, podobnie jak Katja. Lara i Kurtis wciąż mieli na sobie piżamy, ale niespecjalnie się tym przejmowali.
-  Trzeba stąd spadać – oznajmiła Croft, rzucając Łuce parę granatów. – Później wytłumaczysz mi, czego od ciebie chcieli.
- Właśnie nie mamy pojęcia … - zaczęła Katja, lecz Trent przerwał jej:
- Bez gadania. Zbieramy się.
Dziewczyna spuściła głowę wyraźnie zasmucona i odwróciła się, by wyjąć najważniejsze rzeczy z szafy. Lara rzuciła karcące spojrzenie Kurtisowi, który całkiem to zlekceważył. Znów tym tajemniczym, nachalnym, spokojnym spojrzeniem przewiercał Croft. „Jakby mnie zahipnotyzował” przypomniała sobie słowa Katji. Szybko przerwała kontakt wzrokowy i podeszła do dziewczyny.
- Może czegoś potrzebujesz? – zapytała ją.

Kurtis był pewien, iż Croft wie, że on nie spuszcza z niej wzroku. Zastanawiał się, czy uda się to, co zaplanował… Podwładny na pewno dobrze wykonał jego rozkazy. Choć w miarę, jak upływały kolejne sekundy, pewność powoli ulatywała. Właśnie był już przekonany, że ktoś zawiódł, gdy w drzwiach pojawił się nowy uzbrojony. Nikt nie zauważył jego przybycia poza Kurtisem, który popatrzył na rozmawiające szeptem dziewczyny. Znów odwrócił się w stronę milczącego wroga. Skinął głową. Tamten uniósł broń.
- Lara! – zawołał Trent, w dwóch krokach przemierzając dzielący ich dystans i unosząc broń. Jednak to obcy pierwszy oddał strzał.

Katja przypomniała sobie, że w pierwszym pokoju zostawiła pod poduszką naszyjnik – prezent od matki i ostatnią pamiątkę po niej.
Jedynie przypadek sprawił, że zrobiła krok do tyłu, jednocześnie odwracając się, w setną sekundy po tym, gdy Kurtis zawołał coś ostrzegawczo. Potem rozległ się strzał.
Katja poczuła straszny ból. Wydawał się tak nierealny, że spojrzała w dół. Na jasnoniebieskiej bluzce zaczął kwitnąć czerwony wzór.
Ktoś coś do niej krzyknął, ale ona nie zrozumiała. Skupiła się na tym, że jest jej strasznie duszno. To także wydawało się nierealne – zwłaszcza, gdy przypomniała sobie przetańczony wieczór zeszłego tygodnia, a później…
Zaśmiała się na to wspomnienie, po chwili zapłakała z bólu. Miała wrażenie, że jej klatka piersiowa zaraz eksploduje. Dlatego krzyknęła jeszcze raz, co wywołało nową falę tortur. Marzyła, żeby to się skończyło.
I skończyło się po chwili – szybko i bez ostrzeżenia.

- Coś ty zrobił?! – zawołała Croft, patrząc na Trenta. Wciąż trzymał w ręku broń, wycelowaną w leżącą teraz nieruchomo Katję. Z kamienną twarzą opuścił giwerę.
- Tylko by się męczyła –odburknął.
- Tylko-by-się-męczyła? – powtórzyła Lara.
Łuka czuł, że musi ją powstrzymać, bo to właśnie nadchodził ten atak, którego on tak nie znosił. Croft zaraz miała zrobić coś, czego będzie żałować. Po czym, oczywiście, stwierdzi, że myślała trzeźwo i przemilczy sprawę. Już sobie wyobrażał, jak dziewczyna wyciąga nóż, rzuca się na tego swojego podejrzanego współpracownika i zadaje mu raz po raz rany.
Zamiast tego uniosła spluwę.
- Co się z tobą porobiło?! – zaryczała wściekle, przeskakując parę razy w bok – za każdym razem, gdy Łuka próbował ja powstrzymać przed kolejnym ostrzegawczym strzałem. – To kobieta, z którą spałeś! Tak po prostu ją zabiłeś, a kto wie, czy…!
- Lara! – Łuka wreszcie dorwał się dziewczyny, wyrwał jej broń i odrzucił przedmiot. – To przebite płuco! Tego się nie da naprawić, a już na pewno nie na pełnym morzu…  
 - Czy właśnie nie dopłynęliśmy do Peteresburga?! – krzyknęła wściekle. – Czy on właśnie przed chwilą nie zabił kobiety, którą ponoć kochał?! Czy na podjęcie tej decyzji nie starczyło mu pół minuty?! Czy to nie była twoja siostra?
- Croft, ocknij się wreszcie! Gdzie profesjonalizm?!
Na ostatnie słowo natychmiast przywołała się do porządku, wyrwała Łuce i oznajmiła chłodno:
- Chodźmy już stąd.

4 komentarze:

  1. ~tr-aod-return.blog.onet.pl
    26 września 2011 o 15:29

    Muszę powiedzieć szczerze, że … Kurtisa nie rozumiem. Choć lepszym określeniem byłoby, że go nie ogarniam. Co nim do cholery kieruje? Teraz zastanawiam się, czy nie zabił Katji bo widział, że Croft nie była zazdrosna o to, że z nią spał. Oczywiście pośrednio, nakazał to temu najemnikowi, a potem sam niewinnie dokończył zabójstwo. Skończenia męki tej dziewczyny bardziej spodziewałabym się po Larze, szczerze mówiąc.No cóż, trzeba czekać na kolejny rozdział, aby się dowiedzieć więcej. Powiem tylko jedno, że twój Kurtis jest niezwykle oryginalny. Zdaje mi się nieludzki, a może… prawda jest taka, że nie może być ludzki, hm? Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach trochę się to wyjaśni, już nie mogę się doczekać!Jeszcze powiem kilka słów o klimacie- jest naprawdę nieziemsko. Przygnębiający koniec, niepozorny początek. Choć tekst jest krótki, to superowy. Oby tak w następnym, I’m waiting !Patrycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~Nasty
      26 września 2011 o 17:11

      bardzo podoba mi się określenie Kurtisa jako „nieludzkiego”. powiem tak: to wszystko, co pan Trent robi, nie jest przypadkowe ani bezcelowe. no ale więcej nie zdradzę :)

      Usuń
  2. ~pettitka16
    28 września 2011 o 11:59

    haha , ale mi się ten rozdział podobał ;D , kurtis zastrzelił bezbronną nie-dziewicę ;pp , no spoko. może nie jestem przyzwyczajona do takiego trenta ale tą nowość przyjmuje pozytywnie :) super rozdziałek . pozdro :) a co do mojego nowego rozdziału to odpowiedziałam ci na moim blogu , dodaje jeszcze że jest tak krótki że nie ma co nawet zostawiać komentarza ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Lilka11
    30 października 2011 o 12:54

    Kurtis jest… Nienormalny -.- To znaczy, domyślam się, że nie chciał, by dziewczyna faktycznie się męczyła, ale rozumiem też bulwers Lary! I dziwię się, że Łuka nie rzucił się sam na Trenta. Przecież to była jego siostra… No kurczę, szkoda mi dziewczyny. Wciąż zastanawiam się, co kombinuje Kurtis. Bo coś na pewno. Nie byłby sobą, jakby był zupełnie czysty, dobry, miły i w ogóle. Miesza. I strasznie chcę wiedzieć, co miesza. !

    OdpowiedzUsuń