piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 11 * Rozmowa TR Maniaka




Rozdział 11: Stosunki służbowe
Katja, Kurtis, Lara i Łuka byli umówieni na wspólny obiad tego samego dnia.
Croft zniknęła z pokoju, więc ze swoim współlokatorem spotkała się dopiero przy posiłku.
Panowała dziwna atmosfera. Łuka z początku tryskał typowym dla siebie optymizmem, lecz szybko udzielił mu się milczący nastrój reszty i ucichł. Lara co i rusz zerkała na Kurtisa i Katję, między którymi wyraźnie coś się działo. Rosjanka rzucała chłopakowi pełne uwielbienia uśmiechy, na co on zupełnie nie reagował, wpatrzony w jakiś punkt na obrusie. Tylko raz jego spojrzenie napotkało wzrok Croft i wtedy szybko opuścił głowę.
Gdy posiłek wreszcie dobiegł końca, wszyscy się rozeszli. I tak w skłóceniu trwali przez kolejne dwa dni.

Lara znalazła bardzo miłe towarzystwo w osobie Łuki. Wspólnie spędzali prawie cały czas. Rozmawiali głównie o osiągnięciach, zmianach w swoim życiu. Było jak za starych, dobrych czasów. Dogadywali się, jakby nie utracili kontaktu kilka lat wcześniej. Czasem dołączała do nich Katja. A Kurtis znikał na kilka godzin.
Minął ponad tydzień od początku rejsu. To był ostatni wieczór na statku i pasażerowie starali się wykorzystać go jak najlepiej. Dlatego planowane pożegnalne przyjęcie miało być o wiele mniej kameralne niż poprzednie. Zaplanowano pokazy taneczne, teatralne, kabaretowe, poczęstunek, potańcówkę. A wszystko to w kilku salach – w zależności od tego, na co kto miał ochotę.
Ten czas czteroosobowe grono znajomych ponownie spędzało wspólnie, lecz tylko na początku. Po pokazach teatralnych Katja zniknęła gdzieś z Kurtisem, zaś Lara i Łuka po przetańczeniu kilku walców, quickstepów, cha-cha-y, a nawet sparodiowanego tanga stanęli przy barku.
Po dwóch czy trzech drinkach nieprzyzwyczajona za bardzo do alkoholu Lara czuła się nienajlepiej. Dlatego chciała już wrócić do pokoju – obawiała się, że w tym stanie niedługo popełni jakieś głupstwo.
Łuka odprowadził ją do pokoju. Jednak tak dobrze im się wspominało wspólne przygody w głębi Rosji, że potem Lara odprowadziła Łukę pod drzwi jego apartamentu.
- Szkoda, że to ostatni wieczór z tobą – zaczął mężczyzna trochę nieśmiało. Dodał śmielej: - Wspaniale było cię znów zobaczyć.
- Dzięki, Łuka – odpowiedziała. – Ciebie też.
„No, teraz albo nigdy” – odezwał się jakiś głos w jej głowie. „Co ci szkodzi?”
Nie miała nic do stracenia – nie było świadków, a Łuki mogła nie spotkać już nigdy więcej. Poza tym potrzebowała trochę relaksu.
Dlatego objęła go ramionami za szyję i pocałowała namiętnie.
Zaskoczony mężczyzna przez chwilę stał nieruchomo, po czym objął dziewczynę w talii, przyciągnął do siebie i zaczął odwzajemniać pocałunki. Zareagowała z jeszcze większym entuzjazmem i równocześnie szukała jedną ręką klamki, by otworzyć drzwi, o które opierał się Łuka. Gdy tylko się uchyliły, on o mało nie upadł, ale szybko odzyskał równowagę. Zaskoczona tą chwilową utratą pionu Lara otworzyła oczy i w rogu pomieszczenia dostrzegła łóżko, na którym siedział Kurtis w samych tylko bokserkach. Na wtargnięcie do pokoju uniósł głowę, a leżąca za nim w samej bieliźnie Katja zerwała się.
Łuka nie zauważył obecności drugiej pary. Zaskoczyło go więc, gdy Croft nagle została od niego oderwana.
- Chyba musimy porozmawiać – powiedział Kurtis do dziewczyny.
- Taak… - wymamrotała niewyraźnie. Zależało jej, by opuścić pokój, bo docierało do niej, co uczyniła przed chwilą. Zerknęła na Łukę, który szedł w kierunku siostry.
- Katja – zaczął. –Wiem, że...
Reszty żadne z nich nie usłyszało, bo Trent szybko założył szlafrok i wypchnął Croft na korytarz.

- To nie twoja sprawa! Ważniejsze jest to, co zrobiłeś z Katją…
- To również nie twoja sprawa.
            - Trent, ona ma … Po tym, jak ci odmówiłam, poleciałeś do niej?
            - Mówiłaś coś parę dni temu, że powinienem odróżniać stosunku służbowe od prywatnych. Chyba właśnie się tego nauczyłem.
            - Jesteś pewien, że jest pełnoletnia? Możesz zostać oskarżony o molestowanie nieletniej… Łuka to adwokat…
            - Ano, właśnie. I dochodzimy do sedna sprawy: Łuka.
            - Zamroczyło mnie na chwilę… Nie, zaraz. Nie mówimy o nim, tylko o Katji!
            - Mówimy o mnie i tobie.
            Po tych słowach podszedł do Lary, objął ją i…
            - Trent, co ty robisz, do jasnej cholery? – zapytała z pozornym spokojem, gdy walczył dość skutecznie z suwakiem jej sukienki. Nie dostała odpowiedzi, więc wyrwała się, a gdy chłopak znów wyciągnął ręce w jej kierunku, chwyciła jedną z nich, wykręciła, przywaliła mu łokciem w brzuch, a potem pięścią w szczękę. Poleciał do tyłu i wylądował na podłodze.
            - Której z liter ze słowa „nie” nie dosłyszałeś? Nie jestem Katją, potrafię się bronić. 
            - Do nifego ej nje zmufałem! – zawołał, zakrywając usta ręką. Z rozciętej wargi popłynęła strużka krwi. – I nidz od dziebie nie kcę.
            Zaśmiała się.
            - Właśnie widziałam. Masz się trzymać ode mnie z daleka. Zapomniałeś, kim jestem?
            Po tych słowach złapała piżamę z oparcia fotela i wyszła na korytarz.
           
            Wokół panowała ciemność, lecz pokład nie był całkowicie opuszczony. Mimo że większość bawiła się wciąż w salach poniżej, jedna osoba krążyła w tą i z powrotem. Ze złością kopnęła w barierkę. Nagle wpadła na świetny pomysł. Wyjęła z kieszeni spodni telefon. Wybrała numer.
            - Rozkazuję zaatakować – powiedział mężczyzna do słuchawki. – Namierz naszą pozycję.
            - Przykro mi, ale to niemożliwe, proszę pana. Muszę zebrać oddział, poza tym lot też zajmie trochę czasu.
            - W takim razie kiedy możecie tu przybyć?
            - O świcie będziemy gotowi.
            - Jakie są dokładne rozkazy?
            Kurtis westchnął i powiedział, o co dokładnie mu chodzi. Otrzymawszy potwierdzenie, rozłączył się i wyrzucił telefon za burtę. 


***
 Jak widzicie, rozdział jest krótki. Dlatego postanowiłam dołączyć do niego rozmowę, jaką odbyłabym z terapeutą. ^^ Przytaczane w rozmowie fakty (włącznie ze snem, spotkaniem z Shadow Devil, wpisami w google) są autentyczne. Sama rozmowa, oczywiście, nigdy nie miała miejsca w realu.
Miłej lektury i nie dawać się szkole, kochani!

Psychiatra: Dzień dobry. Czy nasty929?
Ja: Tak, dzień dobry.
P: Przedtem poproszę o wypełnienie tego (podsuwa mi formularz. W lewym ręku trzyma długopis z zielonym wkładem. Dziwię się temu kolorowi, no ale przecież to ja jestem chora. Grzecznie wypełniam formularz.Doktor zabiera go.) A teraz proszę przedstawić swój problem.
J(nieśmiało): otóż mój problem dotyczy (z namaszczeniem) gry Tomb Raider Angel of Darkness, a właściwie (namaszczenie podwójne) postaci…
P: Pietera van Eckhardta?
J: Słucham?
P: Czy pani nie może sobie poradzić z ładunkiem emocjonalnym, jaki niesie postać Pietera van Eckhardta?
J: E… nie. Chociaż to także, ale w mniejszym stopniu.Potrafię poradzić sobie z tą niewiedzą w związku z tak wieloma sprzecznymi faktami oraz lukami, dotyczącymi postaci Joachima… ale… moim problemem jest(powrót namaszczenia) Kurtis Trent.
P:(kiwa głową): Kiedy pojawił się ten problem po raz pierwszy?
J(z namysłem): Właściwie odkąd ujrzałam tę postać, już wtedy fascynowała mnie w sposób nienaturalny. Ale przecież jestem osobą niestałą,wybuchową, dlatego nie martwiłam się tym. Do czasu… Dopóki nie przyłapałam się na tym, że wpisuję nader często w wyszukiwarkę Google „Kurtis Trent opowiadania”.
P (ze zrozumieniem): LilkaComapny?
J: Tak, właśnie. (Zapada cisza. Biorę parę głębokich wdechów, by kontynuować intymne wyznania; Psychiatra nie popędza mnie.) Otóż…jak i większość pisarzy, nie widziałam nic złego w tej obsesji. (dramatycznie)zaślepialiśmy się nawzajem. Szczególnie z Domini…
P: Bez konkretnych nazwisk proszę.
J: A tak, oczywiście. A więc szczególnie z internautką o pseudonimie Shadow Devil. Mimo tego że dzieli nas wiele kilometrów, udało nam się spotkać w rzeczywistości. Niestety (wzdycham ciężko).
P: Nie polubiłyście się panie?
J: Och, nie, nie, wręcz przeciwnie. Obecnie nawet umawiamy się na parodniowe wizyty i wzajemnie gościmy się, w Warszawie bądź w Toru…
P: Proszę, bez konkretów.
J: A tak. Oczywiście, przepraszam. No i, podobnie jak ShadowDevil i wielu innych internautów,  mam taki problem z Kurtisem Trentem, i w ogóle przez Core Design – a może przez Crystal Dynamics, bo to oni nie pozwolili dokończyć serii… – zyskałam wielką pasję. Piszę opowiadania, czytam opowiadania, gram, rozmyślam, rysuję. Robię wszystko,by przebywać, jak najdłużej w  świecie TRAoD.
P: Ach, tak rozumiem tę pasję. Jednak jak wiadomo, co nie dużo… to znaczy, co za dużo to niezdrowo.
J: Och, to nie jest mój największy problem. Obecnie najgorsze jest… hm, właśnie dlatego przyszłam po pomoc… (Zerkam w okno i zastanawiam się, jak to opowiedzieć.) Otóż miałam ostatnio sen. Wybaczy pan,ale tu muszę szczegółowo opowiedzieć, co mi się śniło. Otóż Lara Croft i Kurtis Trent siedzieli blisko siebie na brzegu fontanny. Kurtis westchnął: „czyli co?Uratowaliśmy świat? To koniec między nami?” Na co Lara oznajmiła: „O, nie. No way, baby” I usiadła na kolanach Kurtisa i pocałowała go. A potem… jakbym czytała wszystko w książce – mojej własnej książce, w błękitnej oprawce, jakbym przypominała sobie, co kiedyś napisałam. Otworzyłam ją, ominęłam fragment, w którym jest opisane, jak główni bohaterowie… hm, powoli zdejmują z siebie ubrania.(Znów głęboko oddycham; jestem naprawdę niespokojna.) A potem patrzę na następną stronę, ostatnia tego rozdziału, a tam jest napisane, że Kurtis mówi „przepraszam” i… (tu już robię się czerwona, ale tylko na chwilkę; gdy wydukam tę parę słów, znów mam zwykłą barwę) wchodzi w Larę.
P: Tak jest napisane.
J: Tak jest napisane. A potem na każde wspomnienie tego uśmiecham się do siebie.(Na potwierdzenie, ale zarazem odruchowo, uśmiecham się. Psycholog pisze coś w notatniku.) Panie doktorze, czy to coś poważnego?Jak mogę sobie pomóc?
P (przestaje pisać, zdejmuje okulary i z powagą patrzy w okno.) Cóż, to poważna przypadłość. Na szczęście, nie potrzebuje pani terapii.To znaczy rozmowy tu nie pomogą. Trzeba podjąć poważne kroki we własnym zakresie.
J (z radością): Tak?
P: Po pierwsze: proszę ograniczyć granie.
J: Ale ja prawie wcale nie gram. Grałam tyle razy, że mogę już każdy dźwięk i ruch odtwarzać z pamięci. Nie muszę grać.
P: Zatem proszę starać się o tym nie myśleć. To znaczy, gdy tylko coś takiego pani pomyśli – nie zagłębiać się w to. Po drugie: proszę nie czytać wspominanych przez panią opowiadań ani nie tworzyć nic o podobnej tematyce. Tak. Chyba tyle jeśli chodzi o diagnozę… (znów wraca do notatek, więc uznaję, że mogę już iść. Wstaję.)
J:  Dziękuję bardzo.
P: Ach, tak. Ale jeszcze chciałbym udzielić pani jednej rady.
J (jestem już z ręką na klamce): Tak?
 P: Proszę całkowicie zerwać kontakty z tą… Shadow Devil. I innymi internautami.
J (tu już wybucham): Wie pan, co? Wypcham się tą pana wizytą! Bo pana rady to do dupy są!
(Wychodzę, trzaskając drzwiami.)
Podsumowuję (co potwierdza opinia owego psychiatry, który karmił mnie złudnymi nadziejami):
TRmania to choroba umysłowa o przebiegu bolesnym. Przebywanie z innymi fanami redukuje nieco poziom bólu. Czasem wywołuje inne choroby (tu: erotomanię), jednak jest to choroba trudna w diagnozie – o ile pacjent nie wspomni o skłonnościach do gierTR -, a do wyleczenia – niemożliwa, gdy dotyczy szóstej części gry.
Więc,kochani internauci, przywyknijmy do tej obsesji i zaakceptujmy siebie takimi,jakimi jesteśmy – z naszym uzależnieniem od Kurtis Trenta oraz od Lary Croft ;)

6 komentarzy:

  1. ~tr-aod-return.blog.onet.pl
    3 września 2011 o 09:41

    Rozdział powiem szczerze mnie… zaskoczył. Nie spodziewałam się, że nasze dwie pary mogą spotkać się w takiej niezręcznej sytuacji. A najlepsze jest to, że Kurtis ma pretensje jedynie do Lary, do siebie już nie… Ale co tam, uwielbiam te ich charakterki ^^. Lara oczywiście nieugięta, chociaż po alkoholu to mu się nie daje. Mimo tego ja nie czuję niedosytu, wykorzystałaś sytuację w całości idealnie ;*,. No i klimat z 10 był! :DA więc na koniec co się rozdziału tyczy- napisany perfekcyjnie! Przeczytam go dzisiaj jeszcze z trzy razy, jak siebie znam, ale cóż się dziwić, skoro jest tak wspaniały :).Co do rozmowy terapeutycznej… wywołała ciepły uśmiech na moich ustach. Mam podobne objawy ^^. I ciesze się z tego, że prawdopodobnie tego nie wyleczę! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ~M.Croft
    3 września 2011 o 13:20

    Dzięki, poprawiłaś mi humor tym rozdziałem i zapiskiem rozmowy z psychiatrą. Myślę, że TRmania nie jest chorobą bolesną, wręcz przeciwnie, bardzo przyjemną. Niestety już na nią nie choruję, za to zaatakowały mnie manchesterowe wirusy;) Z TRmanii jakoś się wyleczyłam, jednak chyba nigdy nie wyleczę się z czytania Twoich opowiadań o Larze i Kurtisie. Pozdrawiam wszystkich TRmaniaków! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Pati-Ann
    4 września 2011 o 11:55

    He, he, Ty to masz pomysły! xD Świetna ta rozmowa z niby psychiatrą, dobrze, że zmyślona! Chyba prawdziwy doktor inaczej by zareagował jakbyś zaczęła mu nawijać o swoich problemach z Kurtisem Trentem i ogólnie całym Tomb Raiderem… mogłyby Cię czekać dłuuugie lata przymusowego leczenia. xDD Hmm… chociaż, gdybym to ja była w tym momencie psychiatrą, to pewnie powiedziałabym Ci, że Twoje uzależnienie nie szkodzi innym i dalej sobie graj, pisz, podniecaj się Trentem. ;-) A swoją drogą… ja chyba także wyleczyłam się z tej choroby, ale nawet nie wiem, czy kiedykolwiek byłam na nią chora… lubię Tomb Raider od kiedy pierwszy raz zagrałam w tę grę i tak jest do dzisiaj. Ale super fanem nigdy nie byłam… nawet nie posiadam wszystkich części gry i jakoś nad tym nie boleję;-) Okey, okey, teraz konkrety, czyli co do rozdziału:Rzeczywiście krótki, ale dobry! Nie liczy się ilość, ale jakość, jak to mówią. ;-) A więc jednak Kurtis i Katja! Domyślałam się, że tak będzie. A i nie wiadomo do czego by doszło między Łuką i Larą, gdyby nie to zajście z tamtą dwójką. Podobało mi się, że Croft odmówiła Kurtowi i jeszcze mu przywaliła. Zdenerwował mnie. Co on sobie myślał, że skoro przespał się z Katją to i noc z Larą naprawi wszystkie problemy? Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy, a mam nadzieję, że wcześniej zobaczymy się jeszcze na gg. Pozdrawiam serdecznie! ;-*

    OdpowiedzUsuń
  4. ~pettitka16
    7 września 2011 o 17:53

    ale za*ebisty rozdział oczywiście super rozmowa . no muszę przyznać że ja mam obsesję. czyli wszystko to co jest związane z larą: maluję, piszę, gram, zbieram. , i cieszę się z tego że jestem TRmaniakiem :) co do rozdziału krótki ale świetny . nie będę się rozpisywać bo to co chciałam napisać o tym rozdziale napisała pati-ann < 33i tu dostaniesz opierdziel ! znowu nie powiadomiłaś mnie o nowym wpisie ! :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~Nasty
      8 września 2011 o 15:55

      heh, typowe dla mnie. prosze, napisz na moje gg, bo tylkow ten sposób rozsyłam wiadomości. (:

      Usuń
  5. ~Lilka11
    30 października 2011 o 11:41

    OMG! Jestem chora! I to w największym stopniu zakażam innych! :D Przepraszam za wszystko wszystkich uzależnionych

    !A tak serio, rozmowa boska.Nie rozumiem tego rozdziału. W sumie rozumiem, ale nie wiem co powiedzieć. Lara zabawia się z kimś innym niż Trent, TRENT zabawia się z kimś innym NIŻ LARA! Co za niesprawiedliwość… I ten ostatni dialog :( No co to ma być? Że niby co ten Kurt odwala? ;/

    OdpowiedzUsuń